Potwór z zamazaną buzią :D :D Zdjęcie robione w lipcu 2012. Kondycja włosów nie jest idealna. Ale nie wypadały i nie przyczepiło się do mnie ŁZS. To mój naturalny kolor.
Wybaczcie jakość, ale zdjęcie ucinane z większego. Chciałabym mieć znowu tak długie włosy. Gdybym je pielęgnowała, mogłyby być naprawdę ładne.
A tutaj październik 2012. Zdjęcie zrobione świeżo po wyjściu ze szpitala. Czyli już zaczęły wypadać, ale widać jeszcze ile baby hair wtedy miałam.
Styczeń 2013, wycięte ze zdjęcia klasowego. Pomimo nadmiernego wypadania przyrost nadal był znaczny. Jak widać włosy są długie, a regularnie je obcinałam. Wtedy już zaczęłam je olejować i myślę, że poprawa jest widoczna. Używałam wtedy olejku z orzechów macadamia. Moją anemię widać po kolorze skóry :D Wystarczy porównać ze zdjęciami powyżej.
Kwiecień 2013. Kiedy już włosy znacznie się przerzedziły zdecydowałam się na znaczne ich skrócenie. Na zdjęciu jestem trochę nachylona więc mogą się wydawać na dłuższe niż w rzeczywistości były. Jak dla mnie wyglądają jak wiszące fluki. Marzec i kwiecień to był czas największej rozpaczy.
Od wczoraj podjęłam wyzwanie o którym pisała Anwen i będę codziennie przez miesiąc olejować moje włosy, ponieważ ostatnio zaobserwowałam puszenie się końcówek. Oczywiście podzielę się z Wami moimi efektami ;)
Mnie Anwen też zainspirowała swoim wpisem i mimo, że olejowanie mi nie służy postanowiłam spróbować...ale zupełnie innym olejem niż dotychczas...ryżowym. O dziwo się sprawdza.
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu włosy wyglądają bardzo ładnie. Na temat gęstości się nie wypowiadam, bo wiem jak jest ze zdjęciami, ale całościowo super się prezentują.
Dzięki ;) Jak dla mnie gęstość pozostawia wiele do życzenia. Obecnie olejuję je na mokro olejkiem łopianowym z Baikal herbals. Miałam używać go też na skalp ale zaczęłam wcierać kozieradkę więc olejku na skórę głowy będę używała tylko raz na jakiś czas.
Usuń