Obiecałam Wam ostatnio, że podzielę się ciekawym artykułem,
który znalazłam o candidzie. Tak jak już wspomniałam, osoby które interesują
się tą tematyką nie będą nim zaskoczone i powiedzą, że Ameryki to ja nie
odkryłam :D
Wiele osób chce wyeliminować swoje drożdżaki poprzez dietę.
Wiadomo, że ci niezbyt mile widziani lokatorzy żywią się cukrami prostymi. Ponadto
u 40-80% ludzi stanowią one naturalną florę bakteryjną jelit czyli żyją sobie
spokojnie w naszym brzuszku i czasami nawet o tym nie wiemy. Większość osób
traktuje drożdżaki jaki wrogów, a tymczasem okazuje się, że nawet takie bestie
robią dla nas coś pożytecznego. Otóż rozkładają one nadmiar cukru w organizmie.
Kiedy przyjmiemy zbyt wiele węglowodanów (szczególnie tych prostych), sama
insulina może sobie nie poradzić. Wtedy na ratunek przychodzą drożdżaki
swobodnie pływające we krwi i po prostu zbijają nadmiar cukrów, czym chronią
nas przed „zacukrzeniem”. Kiedy poziom glukozy we krwi jest wysoki, rośnie też
ilość grzybów Canida we krwi. Analogicznie jest ze spadkiem poziomu glukozy.
Jest to zjawisko naturalne i nie powinno prowadzić do jakichś patologicznych
stanów.
Jak wiadomo, cukry są również paliwem dla człowieka. Także
nie da się całkowicie wyeliminować węglowodanów z naszej diety, tak aby
zagłodzić drożdżaki. I tutaj pojawia się pytanie: skoro człowiek czerpie
energię z cukrów, to w sytuacji, kiedy nie mamy ich nadmiaru, dlaczego candida
też się nim żywi? (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi). Otóż tutaj pojawia
tłuszcz. Zapewne każdy słyszał o tym, że nie należy łączyć węglowodanów i
tłuszczy. Lipidy powodują „zablokowanie” cukru w naszym organizmie, a
dokładniej we krwi. To powoduje, że jest on niedostępny dla komórek naszego
ciała i stanowi idealną pożywkę dla grzybów. Dlatego te radośnie się mnożą.
Nawet, gdy zmniejszymy ilość zjadanych owoców i innych źródeł prostych
węglowodanów, a poziom tłuszczu pozostanie wysoki, to tylko zaleczymy, a nie
wyleczymy nasz problem. Pozwolę sobie też stwierdzić, że drożdżaków całkowicie
nie wyeliminujemy poprzez dietę, ponieważ u większości osób żyją one naturalnie
w jelitach i są w stanie przetrwać nawet w niedogodnych warunkach. Tutaj
bardziej narażone na ich powrót są Panie, ponieważ candida może żywić się-
uwaga, uwaga- estrogenem! Dlatego należy uważać z nisko węglowodanową dietą,
ponieważ możemy doprowadzić swój organizm do wycieńczenia. Oczywiście unikanie
śmieciowego jedzenia typu czekoladki i batoniki jest jak najbardziej wskazane,
ale nie przesadzajmy z eliminacją owoców i zbóż, ponieważ dostarczają one
jeszcze wielu innych cennych składników.
Wracając do sytuacji kiedy mamy podwyższony cukier we krwi-
poziom Candida rośnie. Kiedy cukier spada- poziom Candida spada. Dlaczego więc przy
niskim poziomie i tłuszczów, i cukrów kolonia grzybów znalazła sobie w naszym
ciele dobre miejsce do bytowania? Normalnie nasz organizm jest w stanie
poradzić sobie z tym grzybem. Inaczej dzieje się kiedy coś szwankuje, a nasza
odporność jest osłabiona. Wtedy sprytny drożdżak znajduje sobie „furtkę” i
zakłada kolonie. Najłatwiej jest mu się wydostać, kiedy mamy problem z
jelitami. Najczęściej dzieje się tak przy terapii antybiotykami. Nasze „dobre”
mikroorganizmy są sobie w stanie z nim poradzić. Jednak antybiotyk z znacznym
stopniu wyjaławia naszą florę bakteryjną i Candida nie ma wroga. Dlatego tak
ważne jest pamiętanie o lekach osłonowych czy spożywaniu jogurtów. Również
stres i ogólne przemęczenie organizmu może osłabić nasze mechanizmy obronne. Jak
już wspomniałam, dobrą pożywką dla drożdżaków jest też estrogen, dlatego warto
zbadać jego poziom. Przy jego nadmiarze jesteśmy bardziej narażone na inwazję
tego niemiłego gościa.
Dlatego zadbajmy o nasze jelita, ograniczmy tłuszcz i
węglowodany spożywajmy z głową :D
A co wy myślicie o węglowodanach w diecie? Czekam na Wasze
przemyślenia ;)
Jeżeli chcecie poczytać więcej to odsyłam tutaj i tutaj